Tytoń i różnego rodzaju wyroby.
Tytoń i różnego rodzaju wyroby tytoniowe były podstawą działal-ności karaimskich przedsiębiorców i kupców. Oferowane przez nich produkty zdominowały rynek Imperium Rosyjskiego. Jednym z miast, do których w XIX stuleciu docierały wyroby tytoniowe z karaimskich fabryk, była Warszawa. Sprzedawano tu wy...
Main Authors: | , |
---|---|
Format: | Article in Journal/Newspaper |
Language: | Polish |
Published: |
Związek Karaimów Polskich. Karaimska Oficyna Wydawnicza Bitik
2018
|
Subjects: | |
Online Access: | https://bibliotekanauki.pl/articles/622732.pdf https://bibliotekanauki.pl/articles/622732 |
Summary: | Tytoń i różnego rodzaju wyroby tytoniowe były podstawą działal-ności karaimskich przedsiębiorców i kupców. Oferowane przez nich produkty zdominowały rynek Imperium Rosyjskiego. Jednym z miast, do których w XIX stuleciu docierały wyroby tytoniowe z karaimskich fabryk, była Warszawa. Sprzedawano tu wyroby takich potentatów jak Samuel Kogen, Szyszman i Duruncza czy Stamboli. Ale nad Wisłę docierały także tytoń i papierosy z Sum, miasta opodal Charkowa. O rodzinie Turszu, tytoniowych fabrykantach z tej miejscowości, którzy na handlu tytoniem zrobili majątek, a potem zaczęli go tracić, opowiada tropiciel śladów karaimskich kupców tytoniowych, Adam J. Dubiński. Posyłanie do szkół karaimskich dziewcząt nie było dawniej rzeczą oczywistą. A przecież ich edukacja miała wpływ na wychowanie następnych pokoleń. Z czasem podjęto starania, by zapewnić młodym Karaimkom szerszy dostęp do nauki. Ten szczytny cel przyświecał filantropijnym działaniom bogatych karaimskich kupców, jak np. Kogenów z Kijowa, którzy ufundowali szkołę dla dziewcząt w Eupatorii. Ale przedstawiciel wyżej wspomnianej rodziny Turszu poszedł o krok dalej – ufundował stypendium dla pierwszej dziewczyny, która uzyska uprawnienia nauczycielki. O tej niezwykłej inicjatywie donosiła karaimska prasa na Krymie, w artykule, którego przekład zamieszczamy w tym numerze. Od lat próbujemy z ułamków informacji odtworzyć obraz życia naszych przodków, panoramę czasów minionych. Ważną rolę odgrywają w tym fotografie zachowane w domowych archiwach, opublikowane w starych wydawnictwach. Próbujemy ustalić, kogo przedstawiają, jakie były losy uwiecznionych na nich osób. I czasem płatają nam figla, gdy okazuje się, że na zdjęciu jest całkiem kto inny, niż sądziliśmy. Na takie wpadki wskazują Sergei Shaitanov i Anna Sulimowicz. Karaimom polska orientalistyka, a zwłaszcza turkologia, wiele zawdziecza. Stanowili najpierw wdzięczny obiekt badań, by potem sami je prowadzić. Wątków karaimskich nie mogło więc zabraknąć na wystawie prezentującej zainteresowania polskich uczonych ... |
---|